Nic w tym dziwnego, gdyż nie bez przyczyny mawia się: „Do Norwegii nie przyjeżdża się zwiedzać miasta”. To, co najpiękniejsze w Skandynawii, to natura, zatem „betonowe dżungle” schodzą na dalszy plan. I choć wychodzę z podobnego założenia, to po Stavanger poczułam niedosyt. Miasto okazało się mieć do zaoferowania więcej, niż mogło się wydawać.
W Stavanger zatrzymałam się dosłownie na kilka godzin. Niestety, pogoda tego dnia nie dopisała, więc udało mi się zwiedzić o wiele mniej, niż sobie zaplanowałam.