I tu zaczyna się cała „zabawa”, która może trwać bez końca.
Kupno ekwipunku, który kosztuje nas majątek, wymaga dokładnego rozeznania sprzętu oferowanego na rynku turystycznym. Dla mnie najtrudniejszą rzeczą okazało się kupno śpiwora. Wirująca w górę lub w dół cena (w zależności od wybranego przeze mnie modelu i jego parametrów) doprowadzała mnie do totalnej dezorientacji i ogłupienia. Zanim zapadła decyzja o zamówieniu konkretnego, dopasowanego do moich potrzeb modelu, upłynęło wiele, wiele długich godzin. A o tym, czy podjęta przeze mnie decyzja była słuszna, mogłam przekonać się w zasadzie dopiero na Islandii. Co prawda, przed wyjazdem udało nam się raz przetestować cały sprzęt, biwakując zimą w polskich górach, ale warunki pogodowe znacznie różniły się od tych, jakie zastaliśmy na Islandii. Na szczęście śpiwór okazał się strzałem w 10-tkę i mam nadzieję, że posłuży mi długie lata.😃
Ale śpiwór, to przecież tylko jedna z wielu potrzebnych na taki wyjazd rzeczy. Zanim zdecydowałam się na kupno czegokolwiek, długo przeczesywałam internet, na temat różnych opcji, opinii i ceny. A ceny potrafią być różne. Dlatego tutaj moja rada. Nim wpadniesz w szał zakupów, postaraj się, by jak najwięcej z tych rzeczy kupić w jednym sklepie – im wyższa kwota, tym większa szansa na duży rabat!
Dobrze jest mieć też kogoś, kto dobrze doradzi Ci w kwestii wyboru sprzętu. Ja miałam od tego mojego towarzysza podróży, który na sprzęcie turystycznym zna się o wiele lepiej niż ja.😉